Wypaczona miłość

Esther Scharf



Trzech chłopców śledziło za penetrującym wzrokiem starszego człowieka i słuchało bardzo uważnie jego słów. On był ich ojcem; zaś oni jego wiernymi synami. On wyjeżdżał na dłuższy okres czasu i jakoże dzień jego powrotu nie został ustalony, to właśnie pozostawiał im szczegółowe instrukcje – on chciał, by oni rozprzestrzeniali jego idee teoretyczne i ideologiczne w celu ulepszenia świata.


Tego wieczora synowie wspominali swoje wspólne dzieciństwo. Ich ojciec był geniuszem, przepełnionym unikalnymi teoriami i filozofiami. Najważniejszym przesłaniem jego, wpajanym od samego dzieciństwa, była miłość i odpowiedzialność jaką powinni czuć jeden względem drugiego i to wychowało w nich widoczną wzajemną miłość, co bardzo często powodowało zazdrość innych w stosunku do nich.


Wraz z ubiegiem czasu chłopcy zaczęli się zastanawiać nad najlepszą metodą spełnienia ojcowskich wskazówek i życzeń. Oni opracowywali jego idee i ideologie, każdy na swój sposób. Trzech braci, każdy z nich inny, wyjątkowy, specjalny. Każdy z nich znalazł jakiś inny odcień w ojcowskich słowach; serce każdego prowadziło inną odmienną ścieżką. Wszystko było prawdą, ale jakże inną.


Trzech braci, każdy z nich odrębny, wyjątkowy. Twórczy umysł każdego z nich znalazł odmienny kierunek w słowach ich ojca. Bracia tłumaczyli jeden drugiemu swoje podejście i każdy z nich czuł, że pozostali nieprawidłowo interpretują nauki ojca. Bardzo ich to bolało, że ich ukochani bracia mogli się aż tak mylić, więc starali się wytłumaczyć to innym na różne sposoby, ale bez najmniejszego skutku. Każdy z nich uważał, że to właśnie on ma rację. Ich wielka miłość do ojca i braci nie pozwoliła im iść po prostu własną drogą, pozostawiając innych z tyłu. Przecież bracia muszą uświadomić sobie to co jest oczywistą prawdą.


Atmosfera zaczęła się bardzo szybko psuć. Miłość co prawda nadal istniała, ale bracia stracili wzajemny szacunek.
Tak by się to ciągnęło dalej gdyby nie pewien mądry przyjaciel. Na spotkaniu z braćmi poprosił by zamknęli oczy i postarali sie przypomnieć sobie najwcześniejsze reminiscencje o swoim ukochanym ojcu. Nie rozumiejąc o co chodzi, zgodzili się i tak jeden z nich przypomniał sobie jak ojciec całował go przed snem, inni wspomnieli o tym jak ojciec przerwał kłótnię pomiędzy nimi ostrzegając by zawsze dbali jeden o drugiego. Na to westchnął ten mądry przyjaciel i powiedział: „Wy się staracie rozprzestrzeniać mądrość waszego ojca, ale niestety w trakcie tego procesu zapominacie o najważniejszej rzeczy jaką on chciał w was wpoić- wzajemny szacunek. Prawdziwa miłość nie stara się wymusić własnej opinii, lecz pozostawia miejsce dla innej drogi obok własnej i to w pełnej harmonii.


Każdy z uczni Rabi Akiby był wybitnym naukowcem, każdy z nich czuł, że tylko on rozumie właściwie idee mistrza. Ich wzajemna miłość sprawiła, że starali się wymusić na innych własną interpretację. Była to miłość wypaczona, bowiem pozostawiała miejsce tylko dla własnej ścieżki. Brakowało im zrozumienia, że prawdziwa miłość oznacza kochanie i respektowanie innego-odmiennego i że odmienne rozumienie może być podobne tym, że także ono jest prawdą.


Drodzy bracia i siostry my wszyscy mamy tego samego Boga i tą samą Torę. Mimo tego każdy z nas jest inny i każdy z nas ma własną drogę prowadzącą nasze serce bliżej do Boga, Nie zapominajmy o tym co jest najważniejsze dla ojca. Nasz Ojciec w niebie oczekuje od nas byśmy się objęli w naszej różnorodności tworząc miejsce dla innych ścieżek obok naszej.


Nie mam wątpliwości, że tego oczekuje od nas nasz Ojciec. Potem On nas wszystkich weźmie w swoje objęcie i pokaże nam jak te wszystkie dróżki mają wspólne pochodzenie, a mianowicie miłość Bożą. Nieskończona prawda ma nieskończone możliwości objawienia się.


My wszyscy jesteśmy tak różni, a jednak tacy sami.

DrukujEmail