Opowieści na Sukot

Sukot w Woroneżu

Opowiada Rebecin Brynie Stiefel

Przez dwadzieścia pięć lat spędzałam święto Sukot, jedząc posiłki w suce.  Mogę powiedzieć, że zawsze uwielbiałam ten egzotyczny zapach palmy, który przenika całe święto, zawsze lubiłam poszturchiwanie łokciami i przeciskanie się między krzesłami, których nie da się uniknąć w suce wypełnionej do granic możliwości, tak samo jak uwielbiałam deszcz, który studził i rozwadniał naszą zupę lub inne posiłki. Nie mogę jednak powiedzieć, że doceniałam samą sukę. Była to micwa, która sama się wypełniała.  Sukę budowali nam wynajęci do tego pracownicy, liściaste gałęzie które przykrywają sukę, zamawiane były przez mego ojca i również przez niego umieszczane z namaszczeniem na jej górze.  Nawet gdy brałam bezpośredni udział w przybiciu jednego czy dwóch gwoździ w jednoosobowej suce, którą zbudował mój mąż w pierwszym roku naszego małżeństwa, nie mogę powiedzieć, ze zadałam sobie jakiś specjalny trud w jej zbudowaniu.

Czytaj dalej

DrukujEmail

Etrog z Ogrodu Eden

imagesS1HRW34SNissan Mindel


Był to pierwszy dzień Sukot i wszyscy w szulu (synagodze) Rabiego Elimelecha z Leżajska byli w świątecznym nastroju.  Czuć było „Jom Tow” w powietrzu.
Gdy Rabi Elimelech stanął na podwyższeniu i rozpoczął recytację Halelu, wszystkie oczy zwróciły się w jego stronę.  W to święto Sukot w jego sylwetce było coś niezwykłego.  Dlaczego kołysząc się z etrogiem i lulawem w ręku  tak nagle zatrzymał się, by wciągnąć w nozdrza powietrze? I dlaczego nie odprawił nabożeństwa w swój zwykły nieśpieszny sposób?  Jasne było, że coś zaprzątało mu uwagę, coś raczej ekscytującego, sądząc po wyrazie jego rozjaśnionej twarzy.

Czytaj dalej

DrukujEmail